poniedziałek, 1 grudnia 2014

Jesienno, zimowo, świątecznie

Hej!

A mnie znowu nie było dość długo. Ale mniejsza....

(zdjęcia takie pasujące do tematu..)


               Późna jesień. Czas przeziębień, chłodu, senności i nudy. Tak, ogarnął mnie jesienny kryzys... Brak słońca, które kocham nade wszytko, bardzo mi doskwiera. Cały czas jestem ospała i kompletnie bez energii i chęci do życia, która wiosną i latem po prostu mnie rozpiera. Jestem osobą spędzającą każdą wolną chwilę na powietrzu, ale niestety jesień baaardzo mnie w tym ogranicza. Teraz moim jedynym kontaktem ze świeżym powietrzem jest droga do i ze szkoły, na i z zajęć tanecznych i na ewentualne zakupy czy spotkania ze znajomymi. Chociaż te ostatnie niestety może być skreślone gdyż mój czas wolny jest ograniczony tak gdzieś no mniej więcej do... zera... Tylko szkoła, nauka, taniec, taniec, taniec... I tak cały czas. Ale co zrobić. Nie ucieknie się od tego. Trzeba przywyknąć i tyle. 


           
               Moim kolejnym jesienno- zimowym problemem jest zimno. Jestem straaasznym zmarzlakiem i cały czas jest mi zimno. Chodzę w grubych swetrach, owijam się kocami, szalikami i nakładam czapki a i tak trzęsę się z zimna. Z ciepłymi napojami się nie rozstaję. Nawet w szkole zawsze mam termos z gorącą herbatą. Ale to wszystko i tak daje marny efekt bo mi cały czas jest ZIMNO! Ogrzewacze od rąk też dużo nie dają... Chyba muszę przeprowadzić się na Hawaje. Chociaż nie, za bardzo lubię śnieg (od którego oczywiście jest mi ZIMNO).



               Ostatnio moja szkoła bardzo pomaga mi w realizowaniu swojej pasji związanej z filmem. Cały czas jestem wyznaczana do robienia filmów na przeróżne konkursy. Z tymi filmami często jest niezłe zamieszanie, ale i świetna zabawa. Nareszcie mogę pokazać gdzieś mój talent związany z filmem (bo, jeżeli wierzyć w to, co mówią ludzie, mam go). I nareszcie mam ludzi którzy mnie w tym wspierają. Dziękuję :)





               Ale najwspanialsze jest to, że powoli zaczyna się od dawna przeze mnie wyczekiwany czas PRZEDŚWIĄTECZNY! Kocham Boże narodzenie, jestem świętoholikiem, a święta to dla mnie najwspanialszy czas w roku. W moim pokoju jest pełno świątecznych ozdób, w szafie pojawia się coraz więcej świątecznych sweterków, a w telefonie coraz więcej świątecznych obrazków i muzyki. Już od soboty czas świąteczny zacznie się na dobre bo już MIKOŁAJKI! I pomyśleć, że pewnie spędzę je na sali tanecznej... Ale plusem jest to, że będziemy przygotowywać piękną świąteczną choreografię ze wstążkami które kocham! Niedługo też pojawi się nowa seria filmików "Christmas with me". MOŻECIE PODAWAĆ MI POMYSŁY NA FILMIKI!  Ach... jak ja kocham te święta...



 W tym roku miałam też okazję wziąć udział w świątecznej zbiórce żywności jako wolontariuszka. Stałam 4 godziny na nogach, układałam jedzenie w koszu, rozdawałam ludziom ulotni ciągle powtarzając: "Zapraszamy do świątecznej zbiórki żywności." i pomagałam. Wiem, że jest wiele osób które walczą o kawałek chleba i szklankę wody podczas gdy my wybrzydzamy, że zupa jest za słona, i opychamy się drogimi, firmowymi słodyczami. Może było to męczące, może nudne ale jestem ogromnie szczęśliwa, że mogłam pomóc i na pewno jeszcze nie jeden raz pomogę. Bo warto pomagać!



 (tyle się uzbierało przez 4 godziny)


(moja współpracowniczka xP) 

A tutaj jesienny outfit do postu:


(zdecydowany ulubieniec <3)










         





koszulka - cropp
szelki - New Yorker
podkolanówki - F&F
spódnica - sheinside
trampki - convrese
naszyjnik - allegro


 Do kolejnego postu kochani :)
Pa!

czwartek, 30 października 2014

Proste ciasteczka zbożowe bez pieczenia

Hej! 


          Dzisiaj będzie nieco nietypowy post ponieważ dziś przygotowałam dla was przepis na bardzo łatwe i pyszne ciasteczka zbożowe. Są one zdrowe i niskokaloryczne więc można je jeść nie martwiąc się o kalorie :) Ich wykonanie jest bardzo proste i szybko się je wykonuje. Teoretycznie (mówię tak żeby nie było na mnie jak komuś nie wyjdzie :D) każdemu powinny one wyjść bez większego wysiłku. Składniki nie są drogie ani skomplikowane. Nawet nie potrzebujemy PIEKARNIKA! Do tego są one przepyszne. Więc może przejdźmy do przepisu.








Składniki:

- 1,5 szklanki płatków zbożowych
- 1 szklanka cukru
- 1 szklanka mleka
- 1 łyżeczka kakao
- ok. 80 g masła






Przygotowanie:

1. Do garnka wsyp płatki, cukier, dolej mleko i dorzuć masło pokrojone w kosteczki. 
2. Gotuj to wszystko na małym ogniu cały czas mieszając aż do zgęstnienia masy.
3. Łyżeczką nakładaj masę na papier śniadaniowy i formuj ciasteczka
4. Możesz udekorować je rodzynkami, orzechami itp.
5. Ciasteczka zostaw do zastygnięcia (ja zostawiłam je na całą noc)







Mam nadzieję, że przepis się spodobał i zachęcę was do wykonania tych ciasteczek. 
Życzę miłego gotowania i SMACZNEGO! :D

środa, 8 października 2014

Wielki powrót - notka podsumowująca

Hej!

         Jestem Maja Gajdamowicz. Muszę się przedstawić bo już chyba nikt nie pamięta mojego imienia... Tak, wiem zaniedbałam bloga... Bardzo go zaniedbałam... Strasznie mi z tym źle... Ale nie myślcie, że będę teraz cisnąć typowe tłumaczenie się typu: miałam dużo nauki i nie miałam czasu. Czy to ważne dla czego mnie nie było? Wydaje mi się, że ważniejsze jest to, że wróciłam i nie zamierzam robić tego nigdy więcej aczkolwiek nie obiecuję bo wiadomo, że w życiu różnie bywa a ja jestem osobą słowną i jak coś obiecuję to dotrzymuję słowa.



       
         Ostatnio kiedy  pisałam byłam po moim pierwszym wyjeździe w wakacje. Ale to było dawno... No, nie ważne... Od tamtego czasu strasznie dużo się wydarzyło... Podczas wakacji byłam jeszcze w Chałupach i na obozie z BTA Kompas z Dawidem Kwiatkowskim. Ale o tym obozie zrobię oddzielną notkę gdy tylko dostanę moją płytkę ze zdjęciami na którą czekam od połowy sierpnia. A w tej notce chcę zająć się teraźniejszością i ewentualnie bliską przeszłością.
       


         Wiec jak już wcześniej pisałam w tym roku rozpoczęłam naukę  w gimbazjum. Tak, już jestem gimbazą, kotem i pierwszakiem. Uczę się teraz w szkole niepublicznej i szczerze powiedziawszy to miałam ku niej duuuuże zastrzeżenia ale jak się okazało nie potrzebnie. Klasa - Ib okazała się świetną klasą która jest niesamowicie zgrana. Jest to dwadzieścia jeden osób chorych na umyśle (pozywtynie oczywiście) z którymi świetnie sie dogaduję. Mimo, że z wieloma osobami znam się dopiero lekko ponad miesiąc to już czuję z nimi niesamowitą więź. Wiem, że większość osób to ludzie na których mogę polegać. Bardzo brakowało mi tego w poprzedniej klasie. Ale nie chcem wracać wspomnieniami do tamtych czasów, bo w końcu miałam zająć się TYLKO bliską przeszłością. Teraz jest Ib i będzie przez najbliższe trzy lata i przy tym zostańmy. Tylko JEDYNYM minusem w gimnazjum jest to, że mamy strasznie dużo lekcji (codziennie 8:00-14:20) i strasznie dużo nauki, ale to jak świetną mam klasę przewyższa problem nauki i naprawdę bardzo cieszę się z tego co jest teraz.


 
          Nie odbiegając od tematu klasy to w zeszły piątek i sobotę byliśmy z klasą na integracyjnym biwaku (w agroturystyce). Wszytko było świetne tylko jedynym minusem był nieogrzewany ośrodek w którym było niewyobrażalnie zimno. Ale na biwak chcę poświęcić oddzielną notkę bo to jest naprawdę duuuużo opowiadania. :)



   
(mój ulubieniec :3)


Myślę, że to już wszystko. Może mało szczegółowo ale trochę poopowiadałam wam o tym co wydarzyło się u mnie w czasie mojej nieobecności. Dziękuję, że byliście cierpliwi i zostaliście. Takich obserwatorów bardzo cenię. <3


A tu taka mała stylizacja do notki. 












sukienka - Reserved
chustka - H&M
podkolanówki - New Yorker
buty - Converse
kolczyki - Cropp
kokardka - diva
bransoletki - Handmade by me :)

Do następnej notki
Paa :*
Sagi


piątek, 25 lipca 2014

Bornholm - rowerowa wyspa

Hej!
      
           Ostatnio dosyć dawno mnie tu nie było ale jak wiadomo, mamy WAKACJE. W moim przypadku wakacje = wyjazdy, a wyjazdy = brak czasu.... ;C Ale dzisiejszy post będzie baardzo obszerny i mam nadzieję, że wynagrodzę Was nim i e nie będziecie na mnie źli. xP

            4 lipca wybraliśmy się ze znajomymi na rowerową wyspę - Bornholm. Początkowo nie chciało mi się jechać bo jak wiadomo jestem leniem i na rower wsiadam głównie wtedy gdy jadę do Izy. A tu nagle muszę jechać na "rowerową wyspę"! Do tego prognozy pogody, które jak się potem okazało były nietrafne, pokazywały temperatury nie przekraczające 15c i deszcz. Ale zmobilizowałam się i pojechałam co wyszło mi na dobre! 



              Przez 12 godzin jechaliśmy z Suwałk, naszego zadup*a z którego blisko jest tylko na Litwę, do Świnoujścia, tam przespaliśmy się jedną noć i rano wyruszyliśmy do Niemieckiego Sasnitzz do którego mieliśmy ok 1,5h. Na miejscu  przepakowaliśmy się do jednego samochodu i w sześć osób z sześcioma rowerami na bagażniku pojechaliśmy na prom. Na promie spędziliśmy 4 godzinki po czym dopłynęliśmy do Rone - stolicy Bornholmu. Z Rone pojechaliśmy prosto do Arnager w którym mieliśmy wynajęty domek. Długa i skomplikowana historia ale oj tam oj tam! 

Nasze zdjęcia z promu :)

                 Ponieważ na Bornholmie był straszliwy upał postanowiliśmy odstawić rowery i zwiedzać wyspę samochodem. Jeżdżąc do różnych miasteczek i chodząc po ich uliczkach czułam się tak, jakbym przeniosła się o parędziesiąt lat wstecz. Wszystko tam jest stare ale o dziwo niesamowicie zadbane. Stare kamieniczki odmalowane na biało z niebieskimi oknami to częsty widok na Bornholmie. Wyglądało to niesamowicie uroczo. U nich nikt nie ma ani jednego okropnego bloku ani wielkich willi z basenami, a z pewnością byłoby ich a to stać, gdyż są dosyć bogatymi ludźmi. Tam po prostu wszyscy postawili na skromność i minimalizm. W naszym narodzie byłoby to nie do pomyślenia. U nas wszytko musi być drogie i okazałe, żeby sąsiedzi mogli pozazdrościć. Tu jedynym miejscem gdzie ludzie pokazują coś więcej są okna. W każdym oknie są poustawiane wystawki przeróżnych rzeczy, w zależności od tego kim jest ta osoba i co jej się podoba. To również dodawało temu wszystkiemu wielkiego uroku. 

typowa okienna wystawka/bar/jedna z Bornholmskich uliczek
/kolejna wystawka/wszechobecny tam rower


morze/ja i piękne szklane dzieło
/kolorowe butelki znalezione w sklepie/fragment furtki i domu 

brama hotelowa


typowa uliczka

                  Nie mogąc się oprzeć zaglądnięcia przez te cudne okienka zaobserwowałam ze WSZYSCY mają mieszkania wykończone na biało. Nie ważne czy mieszkali tam młodzi czy starsi ludzie. Wszyscy kochają tam biel. Tak więc ja - wielka miłośniczka tego koloru byłam ty podwójnie zafascynowana.
                 Na Bornholmie bardzo popularne są wyroby ze szkła. Wszyscy mają w oknach różne szklane ozdoby. Do tego co raz spotykało się sklepy, w których za wysoką cenę można było kupić hand made'owe szklane wyroby. Jest tam też mnóstwo hut szkła otwartych dla wszystkich. Można przyjść tam i o danej godzinie zobaczyć jak wyrabia się te szklane cuda. Dla osób kreatywnych, czyli takich jak ja i Gocha z którą byłam na wyspie, jest możliwość spróbowania swoich sił i wykonania własnego szklanego witrażu. Ja oczywiście nie mogłam przepuścić okazji wykonania tej rzeczy i mimo wielkich trudności udało mi się ułożyć flagę Danii.

sklep ze szklanymi wyrobami

pokruszone szkiełka do witraży/ szklany wyrób na ścianie domu
/szklane świeczniki hand made


                       Oczywiście jak na każdym wyjeździe nad morze nie mogło obyć się bez uprawiania plażingu! xP jak dla mnie jest to idealny sposób wypoczynku. Leżąc ze słuchawkami na i czytając książkę zlatuje godzina po godzinie. Co raz tylko wchodzisz do morza aby się schłodzić i znów wracasz na kocyk. Do tego korzystając z pustych, piaszczystych plaż na Bornholmie ćwiczyłam przeróżne taneczne akrobacje, przygotowując się na zajęcia. Streching na plaży również jest o wiele przyjemniejszy niż na sali. No i powiedzcie, czy to nie może by idealny wypoczynek?!



stopy mojej mamy i moje okropne, powykręcane stopy tancerki/ plaża
/ja i Gocha


                Na Bornholmie jest również mnóstwo starych, średniowiecznych, białych kościółków. One również są otwarte dla wszystkich, a ich zwiedzanie jest bezpłatne. Przy każdym z nich są małe cmentarzyki które całkowicie odbiegają wyglądem od naszych cmentarzy. Są to małe, pełne zieleni  miejsca na których poukładanie są małe i skromne nagrobki. Często widuje się na nich ptaszki, gdyż mieszkańcy wyspy bardzo szanują te stworzenia. 


                


               Tak wiec Bornholm, mimo moich zastrzeżeń okazał się piękną Duńską wyspą która pozwala oderwać się od codziennego miejskiego życia na dobre! Jest tam uroczo, cicho i spokojnie. Na prawdę polecam tą wyspę wszystkim, i tym rowerowym i tym leniwym bo można tam spędzić wspaniały urlop! Bardzo ciężko było mi opuścić to cudowne miejsce i z znów wrócić do swoich "kochanych" Suwałk.

typowa uliczka



ale zdarzają się i takie przypadki gdy pomysłowość ludzka daje się we znaki! xP


 kogutek/ rybacka chatka/ molo w Arnager/ wędzarnia
 /ogrodzenie przy restauracji/ wiatrak w środku miasta Hasle 

piękny zachód słońca/miasto Rone nocą/ ja z moją mamą
/Rone

mewa/Gocha/ja wśród róż/kolejna urocza chatka
 



 Nie zapominajcie wpaść na bloga Gochy KLIK i zaobserwowania go gdyż ona na to zasługuje!

       A teraz lecę kończyć pakowanie bo jutro znów ruszam nad Bałtyk ale tym razem na jego Polską stronę :)