Podczas pisania ostatniego posta byłam bardzo załamana i zmartwiona Moniką. Było mi bardzo ciężko. Nie wiedziałam co ze sobą począć. Cały czas płakałam. Siedziałam z komórką w ręku i czekałam i czekałam na telefon od pana z upragnionymi "dobrymi wiadomościami". Chodziłam w tą i powrotem. Leżałam i myślałam. Byłam strasznie zdezorientowana. Nie wiedziałam czy płakać dla tego, że Monia jest w szpitalu, czy cieszyć się bo udało jej się ujść z życiem.
Całą noc nie spałam. Wyczekiwałam jakichkolwiek wiadomości. Dzwoniłam po koleżankach i pytałam si czy one nic nie wiedzą. Cisza... Nikt nic nie wie... Żadnych wiadomości... Zero..
Na drugi dzień otworzyłam na mojego bloga. Weszłam w komentarze pod postem i zaczęłam czytać. I czytając je po raz pierwszy od wielu godzin na moich ustach pojawił się uśmiech. Spotkało mnie tam coś takiego:
Nie sądziłam, że ludzie potrafią tak współczuć drugiej osobie, pomimo tego, że kompletnie jej nie znają. Nie sądziłam, że ludzie potrafią przeżywać losy Moniki o której pierwszy raz w życiu usłyszeli. I wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że blogerzy są wspaniałymi ludźmi! I wtedy zrozumiałam, że nigdy nie opuszczę mojego bloga! Przynajmniej postaram się go nie opuścić.
Kochani, gdyby nie wy, chyba popadłabym w depresję! Macie niesamowitą moc, którą potraficie przekazać innym. Tym, którzy jej potrzebują! DZIĘKUJĘ! BARDZO DZIĘKUJĘ! Dajecie mi ogromną siłę!
Gdy czytałam te wszystkie komentarze, zadzwonił do mnie telefon. Patrzę, dzwoni pan Michail. Trzymałam telefon w ręku i bałam się odebrać. Mogły mnie spotkać dwie wiadomości: " Monika odzyskała pamięć.", albo co gorsza "Stan Moniki się pogorszył.". Tak bardzo się bałam, że pewnie bym nie odebrała, gdyby nie WY i WASZE komentarze! Ale odebrałam. Po drugiej stronie usłyszałam radosny głos instruktora. "Monika odzyskała pamięć! czuje się już dużo lepiej!". Po tych słowach znów się rozpłakałam! To było takie cudowne uczucie! W końcu mogłam odetchnąć! "Monia zostanie jeszcze na parę dni w szpitalu na obserwację, ale po wakacjach wraca do tańca!". W tym momencie byłam chyba najszczęśliwszą osobą na świecie! mogłabym wygrać 1000000 zł, dostać psa, mieć piękny dom z basenem, wygrać mistrzostwa taneczne ale nic nie uszczęśliwiłoby mnie bardziej niż te słowa! czułam się niesamowicie!
I jak tu nie wierzyć w karmę?! Monika zawsze była dobra, miła i uprzejma i to wszystko odwróciło się w jej stronę. Stało się to na co Monia pracowała od dawna. Ktoś dał jej to co ona dawała innym. Dawała dobro - dostała dobro. Mogła już nigdy nie zatańczyć, ale los tak chciał, że znów zatańczy już parę miesięcy! Ostatnio karma ujawnia mi się coraz bardziej, ale na szczęście w ten pozytywny sposób.
Dziękuję Wam, karmie, i nie wiem komu jeszcze mogę dziękować, więc dziękuje Wszystkim, za to, że to wszystko się dobrze skończyło! Teraz już wiem, że trzeba żyć pełnią życia bo w każdej chwili może się ono totalnie zmienić.
A jutro mam bal 6-klasisty! :) Mam nadzieję, że będzie fajnie. :)
Dzisiaj wyjątkowo bez zdjęć ale w zamian jest Lookbook :)