sobota, 1 października 2016

Żyjemy na arenie - Cosplay Katniss z 74. Igrzysk

Hej.




                Igrzyska Śmierci. Książka, której tytuł kojarzy prawie każdy. Katniss - młoda dziewczyna, która wykazuje się odwagą zgłaszając się za młodszą siostrę podczas dożynek. Peeta - młody piekarz. Wszystko dzieje się w odległej przyszłości gdzie technologia rządzi światem.


Jednak czy rzeczywistość Igrzysk jest naprawdę taka daleka?


                 Na pierwszy rzut oka wydawać się może, że tak. No bo kto dzisiaj zorganizuje teleturniej, w którym dzieciaki z biednych rodzin będą musiały zabijać się nawzajem?



                 Jednak momentami mam wrażenie, że Igrzyska Głodowe trwają cały czas, a świat to ogromna arena. Na każdym kroku musimy walczyć by móc być. Po prostu być. 

                 Szkoła. Tu walka toczy się niemalże cały czas. Kartkówki, sprawdziany, frekwencje... Wszędzie musimy być najlepsi. Bo jeśli będziemy tymi gorszymi wypadamy z gry. Nauczyciele lubią tylko tych, którzy są dobrzy, grzeczni, mają idealne oceny, a tak naprawdę ociekają fałszem.Jednak każdy potrzebuje wyładować swoje nerwy. A przecież nie będzie tego robił na najlepszych trybutach. Im jesteś lepszy tym więcej zdobywasz sponsorów. A im masz więcej sponsorów tym masz większą szansę na zwycięstwo.




                Nauczyciele na początku trenują wszystkich trybutów. Kartkówkami i odpytywaniem sprawdzają ich wiedzę, a potem wybierają tych, którzy są dla nich ważni. Resztę odrzucają. Nie mogą spowodować żeby ta niepotrzebna reszta znikła. Staje się więc ona tłem. Czas na szkolenie tych najlepszych. 



               Wśród rówieśników też musimy być tymi najlepszymi. Bo przecież jest dość sporo osób szukających przyjaźni. Więc żeby ją zdobyć musimy pokazać to, w czym jesteśmy najlepsi. Pokazując swoją słabą stronę odpadlibyśmy od razu. Jeśli to co pokażemy sprawi, że wyróżnimy się wśród tłumu - wygraliśmy. Lecz jeśli okaże się, że nie zainteresujemy pozostałych, zostajemy sami. Nie mamy co liczyć na sojusz. A samemu zawsze jest łatwiej paść ofiarą reszty.




                 Musimy walczyć o pracę, o studia, o szkoły, o miłość. Na arenie trzeba walczyć cały czas. Można próbować się ukryć, można wchodzić w sojusze. Jednak tak naprawdę trzeba patrzeć głównie na siebie. Bo na arenie nie da się nikogo chronić.






                 Na każdym kroku musimy pokazywać naszą dobrą stronę, by ta słaba była niezauważona. Cały czas musimy pokazywać, że jesteśmy najlepsi. I tylko ci, którym się to uda wejdą na sam szczyt. 



                 Jednak Igrzyska to nie zawsze umiejętności. Czasem to po prostu szczęście. Nie trafisz na nikogo kto będzie chciał cię zabić i przetrwasz bez konieczności walki. Lecz gdy masz mniej szczęścia, a organizatorzy za tobą nie przepadają będziesz musiał walczyć. Niektórym szczęście po prostu dopisuje, a innym ktoś pomaga by to szczęście dopisało. 




                 Dlatego właśnie myślę, że świat w którym żyjemy wcale nie jest tak odległy od kontekstu, który Suzanne Collins przedstawia nam w swoich książkach. Świat to arena, a my jesteśmy trybutami na trwajaćych całe życie Igrzyskach Głodowych.

Tylko kto pochodzi z Kapitolu...?






              W poście opisałam Igrzyska Śmierci ponieważ chciałam przedstawić mój pierwszy w życiu ukończony cosplay, a myślę, że bez sensu byłoby pisać o czymś, nie związanym ze zdjęciami.

Więc po dość długich przygotowaniach udało mi sie zrobić strój z 74. Igrzysk Głodowych i wcielić się w postać Katniss Everdeen. 

Dlaczego akurat Katniss?

               Po pierwsze całym sercem wielbię serię Collins. Po drugie (podobno) pasuję urodą do Jennifer. Oczywiście nie chodzi mi tu o to, że jestem do niej podobna. Jestem młodsza a moje ryty twarzy są inne. Jednak po prostu jakoś zawsze wszyscy mnie z nią porównywali. Może to przez włosy albo przez fryzurę..?
               Po trzecie jest to postać, która idealnie oddaje mój charakter i nastawienie do świata. A po czwarte to to co mówiłam wcześniej - wszyscy zawsze mnie do niej porównują. Czy to ze względu na moją pasję - łucznictwo, czy ze względu na często noszony przeze mnie warkocz na bok, czy może przez charakter. Tego nie wiem. Jednak skoro wszyscy zawsze porównywali mnie do Katniss to czemu by sie tą Katniss nie stać?

                Cosplay wykonałam w stu procentach sama. Zdjęciami jak i filmem zajęła się moja mama - Jola Tutaj fanpage






Pozdrawiam wszystkich ciepło.
Trzymajcie się :)

wtorek, 21 czerwca 2016

Czwarta faza - Próby Siły

Hej.


  
(zdjęcia jeszcze z zimy inspirowane duchem zamarzniętej damy)


              Faza Zmian zniknęła zostawiając za sobą wiele nowych faktów, nauk i rzeczy. Zasadniczo już nic nie jest takie same. Mój pędzący po torach pociąg i ja, maszynista walczyłam ciężko by się nie wykoleić. By nie upaść i nie stracić wszystkiego. I udało się. Naprawdę się udało. Jestem tego pewna. Czuję się tak, jakbym umarła odradzając się na nowo. Witam was zza światów, ja, nowa Sagi. 







                Lecz życie, zły i bezlitosny naukowiec, postanowiło, że to nie koniec eksperymentów. Poprzednie fazy były początkiem pozwalającym mi zahartować się i dobrze przygotować do tego co nastąpi teraz. Nastała Faza Trzecia - Próby  Siły.









                Wypuszczenie na mnie COŚ, Próby Prawdy i Próby Zmian były czymś niesamowicie lekkim w porównaniu z tym, co ostatnimi czasy życie postanowiło mi zaserwować. Próby Siły wyczerpują mnie z dnia na dzień. Z dnia na dzień pożerają mnie od wewnątrz. Czuję jak maleję w oczach. Jak powoli zaczynam niknąć. Ale musze walczyć bo wiem, że musi być jakas nagroda.







                W tej fazie życie postanowiło obrócić cały świat przeciwko mnie. Zażyczyło sobie bym cierpiała. Bym musiała walczyć na skrawku ostatnich sił. Gdy tylko zaczynam się powoli odbudowywać i podnosić się na nogi, znów dostaję cios powalający mnie na ziemię. Wszystko zaczyna się powoli wydawać całkowicie bez sensu. Po co są te Próby? Po co życie robi nam te całe testy? Czy nie łatwiej byłoby dać nam po prostu bezgraniczne szczęście? Lecz czy nie stalibyśmy się wtedy armią klonów..?





                Wszystko co robię, co mówię. Mój każdy krok, każdy ruch jest bezlitośnie osłaniany przez Zawiść i Złość nie pozwalając mi nic zrobić. Jestem powiązana łańcuchami bezradności. Tylko od czasu do czasu zostaję z nich spuszczana, a wtedy wylewa się morze radości. Lecz co z tego, jeśli to tylko nędzna pułapka? Zachęta. Próba oszukania mnie. Lecz ja dobrze wiem, że to nie jest koniec. To jeszcze nie koniec testów. To jeszcze nie koniec prób.








                Lecz co życie tym razem ma na celu? Co tak naprawdę chce sprawdzić? To proste. Chce sprawdzić jak poradzimy sobie w roli wojowników. Bo cóż innego tu trzeba robić jak walczyć? Lecz niekoniecznie powinniśmy zająć się walką ze wszystkim co nas otacza. Nie. Najciemniej jest zawsze pod latarnią. Może powinniśmy zacząć walczyć z samym sobą..?








                Jednak to co najważniejsze, ale i najtrudniejsze podczas tych prób to umiejętność cieszenia sie. Cieszenia się z czego? Faktycznie, na pierwszy rzut oka może sie nam wydawać, że nie mamy się z czego cieszyć. Lecz wystarczy się zatrzymać i dokładniej się wszystkiemu przyjrzeć. Otaczają nas małe szczęścia. Małe powody do radości. Małe, lecz piękne. Nie sztuką jest cieszyć się z wielkich radości. Sztuką jest dostrzegać te małe. Bo przecież cały świat składa się z atomów. A czymże jest ten atom? Małą drobinką, której nie potrafimy dostrzec. Jednak gdyby go nie było, nie byłoby nas.







               Każdy z nas jest małym ziarnkiem na ogromnej pustyni zwanej Światem. Każde z tych ziarenek ma swoje własne życie. Każde z nich przechodzi przez próby i każde zapisuje swoją własną historię. Będąc dziećmi byliśmy uczeni jak żyć, teraz podczas Prób musimy nauczyć się tą wiedzę wykorzystywać w praktyce.







               O próbach wie każdy z nas. Każdy doskonale zdaje sobie sprawę że przez nie przechodzi. Lecz ludzie różnie to nazywają. Różnie to rozumieją. Jako, że mamy niesamowitą tendencję do podążania za tłumem postanowiliśmy nazywać próby dziwnym słowem wymyślonym kiedyś przez kogoś, kogo nawet nie znamy z imienia i nazwiska. Wszyscy nazywamy Próby Dojrzewaniem.





                 Każda z faz jest inna i każda z nich ma za zadanie przetestować nas w innej sytuacji sprawdzając jak sobie w niej poradzimy i czego się z danej fazy nauczymy. Każdy z nas to przeżywa, przeżywał lub przeżywać będzie. Od tego się nie ucieknie. Nie ważne gdzie będziesz i jak długo będziesz uciekać. Próby i tak cię dopadną. Bo tak samo jak żeby dostać dobrą pracę musimy zdawać maturę, tak i życie postanowiło, że by dobrze żyć musimy najpierw zdać egzamin maturalny wszystkich Prób. Musimy zdać Dojrzewanie





"Niektóre drogi trzeba pokonywać samotnie..." ~The Hunger Games, Katniss (written by Suzanne Collins)